5 warunków dobrej spowiedzi (sakramentu pokuty)

5 warunków dobrej spowiedzi

Pobierz wersję PDF do druku

5 warunków dobrej spowiedzi w formacie PDF do łatwego wydruku

Pobierz 5 warunków dobrej spowiedzi (sakramentu pokuty) PDF do druku

Kontynuujemy nasz cykl na temat spowiedzi świętej. W tym artykule dokładnie omówimy 5 warunków dobrej spowiedzi, czyli warunki niezbędne w sakramencie pokuty. Dlaczego to takie ważne? Spowiedź, wyznanie grzechów przed kapłanem jest drogą do uzyskania rozgrzeszenia, ale też wymaga od nas pracy nad sobą, aby codziennie pracować nad swoim charakterem i ulepszać samego siebie ku chwale Boga. Weźmy do serca te poniższe drogowskazy, aby właściwie, szczerze i dobrze odbyć spowiedź.

Niechaj nikt nie mówi: zgrzeszyłem w skrytości i Bóg sam jeden wie o tym, Jemu się też samemu przyznam. – Inaczej, na próżno byłyby dane klucze Kościołowi

św. Augustyn, II księga o pokucie, rozdział 6

Jeżeli chcesz prawdziwie pojednać się z Bogiem, wybrnąć z przepaści grzechów i wiecznego potępienia, oczyścić sumienie swoje i nadal kroczyć prostą drogą do nieba, musisz dobrze i należycie się przygotować. A to oznacza spełnienie pięciu warunków sakramentu pokuty:

  1. Rachunek sumienia
  2. Żal za grzechy
  3. Mocne postanowienie poprawy
  4. Szczera spowiedź
  5. Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu
5 warunków dobrej spowiedzi (sakramentu pokuty)
Obraz “Spowiedź” autorstwa Johna Opie

Warunek 1 – Rachunek sumienia

Rachunek sumienia krok po kroku został omówiony w dedykowanym artykule. Dodatkowo przygotowaliśmy również artykuł na temat szczegółowego rachuneku sumienia. W tym rozróżnienie grzechów. Zapraszamy do zapoznania się z nim.

Tutaj skoncentrujemy się na podsumowaniu i najważniejszych zasadach.

Rachunek sumienia jest to pierwszy krok do dobrej i ważnej spowiedzi, którego celem jest przypomnienie sobie i policzenie grzechów. Kto tego rachunku przed spowiedzią nie uczyni i spowiada się byle jak, tego spowiedź będzie nieważna. A więc nie w czasie spowiedzi grzechy mamy sobie przypominać, ale wcześniej trzeba sobie przygotować listę.

Zasady, którymi należy się kierować:

1 -Nigdy nie mów: „Jakie grzechy? Przecież nie ukradłem, nie zabiłem”

Chociaż nie ukradłeś i nie zabiłeś, a jednak możesz być w piekle. Pamiętaj, że nie tylko te spowiedzie będą nieważne i świętokradzkie, kiedy grzech umyślnie zataisz, lecz i taka spowiedź będzie złą i nieważną, do której źle się przygotujesz i nie uczynisz należytego rachunku sumienia, czyli, kiedy z własnej winy grzechy ciężkie sobie nie przypominasz, nie zliczysz

2 – Kwestia grzechów zatajonych

Musisz nie tylko ten jeden grzech wyznać, lecz i wszystkie inne grzechy, które już wyznawałeś, a to od tego czasu, kiedy była popełniona spowiedź świętokradzka. Tylko grzech, zapomniany pomimowolnie, możesz wyznać bez powtarzania innych grzechów, gdyż zapomnienie nie czyni spowiedzi świętokradzką.

3 – Grzechów ciężkich nie miej za małe.

Są ludzie tak grubego sumienia, że bezwstydne rozmowy lub żołnierskie wyrazy mają tylko sobie za zwyczajne żarty, wówczas, kiedy to są grzechy ciężkie; wszelkie bezwstydne dotykania itp. – za zabawę; obmowy i plotki, nieraz ciężkie, za grzech nie liczą, bo według ich to było prawdą; żyją w złości, przeklęstwie przez długie lata i tłumaczą się tym, iż taki mają zwyczaj; nie chodzą na Mszę św. w niedzielę, bo niby niema na to czasu, chociaż na inne rzeczy czasu u nich zawsze starczy; łamią posty, więc zasłaniają się brakiem zdrowia, albo też, że postne potrawy im szkodzą, i inne podobne grzechy ludzie złej woli zwykle tłumaczą po swojemu. Nie zasłaniaj się wymówkami, bo w godzinę śmierci inaczej będziesz o wszystkim sądził.

4 – Rozróżniaj grzechy.

Do każdego grzechu, a tym bardziej ciężkiego trzeba koniecznie dwóch rzeczy: abyś najpierw wiedział, że to, co popełniasz, jest grzechem ciężkim, albo przynajmniej, żebyś miał podejrzenie grzechu ciężkiego; a następnie, żebyś to popełnił zupełnie dobrowolnie, czyli wiedząc i chcąc. Jeżeli zaś nie wiedziałeś, że coś jest grzechem, lub czyniłeś to nie dobrowolnie, grzechu ciężkiego wtedy niema. Każdy grzech zależy od złej woli człowieka i będzie grzechem, chociażby wykonanym nie był, ale tylko zamierzonym, jak na przykład, gdyby ktoś chciał popełnić kradzież lub grzech nieczysty, choć mu się to nie udało. Nie potrzebujesz spowiadać się z takich grzechów, które nie z twojej pochodziły woli i winy, jak np., że nie byłeś w kościele, będąc chorym, że jadłeś przez zapomnienie w piątek mięso, myśląc, że czwartek, gdyż Bóg rzeczy niemożebnych nie wymaga, a za niewiedzę nie karze.

5 – Nigdy na spowiedzi nie mów: „Nieraz”, lub „Czasem”.

Tak spowiadają się ludzie zupełnie nieprzygotowani. Na przykład: nieraz gniewałem się, nieraz przeklinałem, czasem źle myślałem, bo było nie jeden, nie dwa razy, ale mogło być sto i tysiąc razy. Tak spowiadać się nie wolno. Jeżeli dokładnej ilości nie możesz sobie przypomnieć, to mów przynajmniej, jak często mógł być dany grzech popełniany: co tydzień, albo co miesiąc, albo co rok; czy to było razy kilka, czy kilkanaście, czy kilkadziesiąt. Pamiętaj również, iż dokładna liczba zawsze  jest wymagana przy grzechach śmiertelnych; liczba zbliżona, to jest, mniej więcej, jak często mógł być grzech, w grzechach powszednich, jeżeli na pewno wiesz, że grzechami ciężkimi nie są. A więc nie czyń tak, jak czynili niegdyś faryzeusze, którzy za grzech uważali jeść nie umytymi rękami, a wewnątrz, w duszy, byli pełni plugastwa, cedzili komary, a słonie połykali. Podobni im są i chrześcijanie, którzy się spowiadają, że raz albo dwa różańca nie odmówił, a nie wyznaje tego, że bliźniemu długu nie oddał, albo fałszywie w sądzie sprawę wygrał.

Warunek 2 – Żal za grzechy

Jest to drugi warunek do dobrej spowiedzi, najpotrzebniejszy i najważniejszy. Żal, jak mówi Sobór Trydencki (DS 1676):

ból duszy i znienawidzenie popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości

Co jest zapisane w Katechizmie Kościoła Katolickiego pod numerem 1451.

Grzesznik nawrócony musi przede wszystkim mieć nienawiść i obrzydzenie dawnego życia niegodziwego. Żal musi być wewnętrzny, czyli pochodzący z duszy i serca skruszonego. Nie jest żalem wewnętrznym, kiedy kapłan pyta na spowiedzi, czy żałujesz za grzechy, a człowiek tylko ustami odpowiada, „żałuję”, a w sercu i w duszy żadnego żalu nie ma i go nie odczuwa. Nie jest również żalem wewnętrznym, jeżeli ktoś tylko modlitwę z książki przeczyta, a w duszy tego żalu nie wzbudza. Taka spowiedź bez żalu i skruchy na nic się nie przyda. A jak rolnik sieje na nieuprawionej roli ziarno to żadnego owocu nie otrzymuje, tak rozgrzeszenie kapłańskie, udzielone penitentowi bez żalu, żadnej korzyści nie przynosi.

Żal musi być nadprzyrodzony.

Czyli, musi się wywodzić nie z powodu strat doczesnych, ziemskich, ale z powodu strat niebiańskich, wiecznych. A więc nie jest żalem nadprzyrodzonym, kiedy człowiek na spowiedzi płacze, że został przez kogoś skrzywdzony, albo pijak, co w karczmie stracił pieniądze. Przez żal tylko nadprzyrodzony, przez skruchę i boleść duszy, że wieczne dobra niebieskie i samego Boga utracił, może grzesznik wydobyć się z swojego nieszczęśliwego stanu i do Boga znowu powrócić. Taki żal nadprzyrodzony posiadał Łotr na krzyżu, kiedy Chrystusa Pana o przebaczenie prosił i otrzymał, miała również Magdalena pokutująca, która łzami nogi Jezusa oblewała, miał Piotr święty, który za to, ze Chrystusa po trzykroć się zaparł, potem przez całe życie opłakiwał swój upadek, że aż bruzdy od łez na obliczu jego widziane były.

Żal musi być powszechny.

Czyli musi rozciągać się na wszystkie grzechy, przynajmniej te śmiertelne, bo kto żałuje za wszystkie grzechy śmiertelne, ten żałować będzie i za wszystkie powszednie. Stąd niech każdy zrozumie, że nie będzie miał żalu powszechnego, jeżeli żałuje za wszystkie inne, ale do jednego ma jeszcze przywiązanie. Kto na przykład żałuje, że wpadł w grzechy nieczyste, a jednak z grzechem zerwać nie chce i okazji do grzechu wiodących nie unika; kto niby żałuje za kradzieże, ale nie oddaje rzeczy skradzionych; kto żałuje, że się gniewał, lecz z serca bliźniemu nie odpuszcza. Taki człowiek, gdyby nawet całe morze łez wylał, nie ma szczerego i prawdziwego żalu i przebaczenia grzechów nie dostąpi.

Żal doskonały (contritio)

Jest wtedy, kiedy człowiek żałuje, że Boga, najwyższe dobro, obraził. Taki żal może usprawiedliwić i zbawić grzesznika nawet wówczas, kiedy przy śmierci kapłana mieć nie może, byleby miał dobrą wolę wyspowiadać się.

Żal mniej doskonały (attritio)

Jest wtedy, kiedy grzesznik nie tyle z miłości ku Bogu i z utraty nieba, ile z bojaźni piekła i mąk wiecznych za grzechy żałuje. Taki żal, chociaż mniej doskonały, może zbawić człowieka i odpuścić grzechy, ale tylko w połączeniu z rozgrzeszeniem kapłańskim; bez rozgrzeszenia nic nie znaczący.

Jak smutny jest stan tych ludzi, którzy bez żalu i skruchy odbywają swoje spowiedzie i nie starają się dobrze i należycie pojednać z Bogiem za życia. Przykład: Bernardyn Bussjus opowiada, że w Paryżu żył młodzieniec obdarzony wielkimi zdolnościami. Gdy dowiedział się o tym uczony i świętobliwy kapłan Silo, że młodzieniec ten nagle zachorował, pośpieszył do niego, ażeby go przygotować do śmierci, zaopatrzyć w święte sakramenty. Gdy młodzieniec umarł, modlił się za jego duszę, żeby jak najprędzej był uwolniony z mąk czyścowych i otrzymał wysoką chwalę w niebie. Lecz jakże wielki był jego lęk, kiedy niebawem po śmierci młodzieńca, gdy znajdował się samotny w mieszkaniu swoim, jakaś postać straszna ukazała mu się, otoczona w ogniste, piekielne płomienie. Zjawa wyznaje, że jest owym zmarłym młodzieńcem. Przeklina dzień swojego urodzenia, przeklina Boga, świętych i aniołów. Jest on potępiony, bo przy śmierci płakał przy spowiedzi, ale dlatego, że mu żal było umierać w tak młodym wieku, że już nie mógł więcej używać dostatków tego świata, ale nie płakał i nie żałował, że obraził Pana Boga. „Pamiętaj o tym, że prawie wszyscy źle się spowiadają, którzy odkładają pokutę swoją aż do śmierci – powiedział zmarły. O jak straszne, kontynuował, są męki piekielne. Gdyby ludzie o tym wiedzieli, już dawno by przestali grzeszyć. Gdyby najwyższa mnie przygniotła wieża, znacznie lżej mi by było, aniżeli teraz pośród tych boleści. Wszystkie męki, katusze, jakie ponosili ludzie od stworzenia świata, aż do dzisiejszego dnia, niczym to jest w porównaniu z karami piekła. Abyś to poznał chociaż w części, nadstaw dłoń swoją, mistrzu, wola umarły.”

A gdy Silo z lękiem rękę swą zbliżył pod czoło potępionego, jedna kropla potu z czoła jego padła na podaną rękę. W tej chwili padł on bez przytomności, a potępieniec zniknął. Jakże wielkie było zdziwienie domowników, gdy znaleźli kapłana swego leżącego bezwładnie na ziemi, a w dłoni jego wypalony od kropli potu otwór wielkości orzecha. Gdy już odzyskał zupełną przytomność, opowiedział cale to zdarzenie obecnym, a na dowód prawdy okazał im zranioną dłoń. Aby wszystkich, a szczególnie młodzieńców, nakłonić do prawdziwej poprawy życia i żalu prawdziwego za grzechy, porzucił on świat i oddal się surowej pokucie przez resztę dni życia swojego. (Abraham a S. Clara str. 366).

Warunek 3 – Mocne postanowienie poprawy

Największy i najlepszy żal nic ci nie pomoże, jeżeli nie ma zamiaru się poprawić z grzechów. Św. Sebastian obiecał choremu namiestnikowi w Rzymie uzdrowić go, pod warunkiem jednak, że zburzy wszelkie posągi bałwanów. Namiestnik zburzył rzeczywiście wszystko, oprócz jednego złotego posągu, odziedziczonego po rodzicach, z którym nie chciał się rozstać. Święty przeto go nie uzdrowił i wytłumaczył mu, dlaczego nie może tego uczynić. Wielu również grzeszników naśladuje owego namiestnika i dlatego nie mogą wyrwać się ze szponów zła i stać się przyjaciółmi Boga. Wielu ma mocne postanowienie unikania niektórych tylko grzechów, ale nie wszystkich. I tak, niektórzy na mszę regularnie chodzą i nigdy jej nie opuszczą, zachowują posty, nie piją; lecz cóż z tego, kiedy każdego dnia przeklinają, prowadzą rozmowy nieczyste, itp. Jakie wtedy mogą być spowiedzi takich grzeszników niepoprawnych? Niewielka pociecha z takich spowiedzi, gdzie nigdy poprawy, co do grzechów śmiertelnych, nie było. W godzinę śmierci tylko spostrzegą się grzesznicy, jak mężnie musieli walczyć z ciałem, światem i szatanem, ze swymi nałogami i skłonnościami do grzechu, lecz wówczas będzie za późno. Nie oni, lecz grzechy ich opuszczą.

Mocne postanowienie poprawy musi tak być silne, że lepiej śmierć ponieść, niż do dawnych grzechów śmiertelnych powrócić. Wyobraź sobie, że stoisz nad przepaścią, nieprzyjaciel twój usiłuje cię do tej przepaści strącić. Jak byś wtedy mężnie walczył z tym, który cię na wieki chce zgubić. Prędzej byś nieprzyjaciela swego do tej przepaści wtrącił, niż sam wtrąconym być miał. Nieprzyjacielem twoim jest grzech nałogowy, który cię do wiecznej zguby prowadzi i z tym to nałogiem walczyć musisz, musisz go wyrwać, wyplenić, zupełnie w sobie wyniszczyć, a wyniszczysz go nie inaczej, jak tylko przez mocne postanowienie poprawy.

A więc, jeżeli byłeś nieczystym po spowiedzi bądź czystym. Grzech nieczysty nie powinien już więcej powtarzać się, ani w uczynkach, ani w słowach, ani nawet w myślach. Pamiętaj, że w czyśćcu czeka straszna kara za grzechy nawet odpuszczone, lecz nieodpokutowane za życia. Kto się upijał, niech raz na zawsze pijaństwo porzuci, bo pijaki, jak mówi św. Paweł Apostoł, nie wejdą do królestwa niebieskiego; kto przeklinał, wymawiał brudne słowa, niech na zawsze zamknie usta od tych grzechów, pamiętając słowa Chrystusa, że nawet z próżnego słowa rachunek trzeba zdawać będzie; kto z niedbalstwa opuszczał w dni święte nabożeństwo, postanowić musi, że już nigdy dobrowolnie nie opuści, itd. Słowem, każdy ma się z grzechów poprawić i to z wszystkich, a przynajmniej ciężkich, śmiertelnych, a najbardziej z grzechów ulubionych, w które najczęściej wpadał. Takie postanowienie poprawy musi mieć każdy, inaczej daremne będą wszystkie spowiedzie, wszystkie rozgrzeszenia.

Jak mocne masz uczynić postanowienie poprawy, niech cię pouczy następujący przykład:

Pewna kobieta, która była wielką grzesznicą, jednego razu przechodziła obok kościoła, a tu ciśnie się tłum do kościoła, a wszyscy dziwnie jakoś zaciekawieni. Owa niewiasta z ciekawości wchodzi razem z innymi do świątyni, a w świątyni był ścisk wielki. Po chwili wchodzi na ambonę kapłan i zaczyna mówić o niepojętym miłosierdziu boskim ku grzesznikom. Kaznodzieja raz po raz powtarzał: „Bracia moi, Pan Bóg miłosierny dla każdego grzesznika; gotów i najcięższe grzechy darować, byleby szczerze za nie żałował i nawrócił się”. Te słowa jak ogniste strzały utkwiły głęboko w sercu tej niewiasty, wciąż a wciąż nasuwały się jej na pamięć. Po kazaniu niewiasta przeciska się z trudem przez tłum ludu, zbliża się do kapłana, chwyta za rękę i z przedziwną szczerością tak mówi: „Mój ojcze, czy to prawda, iż Pan Bóg jest miłosierny dla każdego grzesznika?” – „Nic pewniejszego, – mówi kapłan – Pan Bóg przebacza każdemu, kto prawdziwą czyni pokutę.” – „Ależ – mówi ona – przecież to różni są grzesznicy; czy Pan Bóg gotów jest odpuścić wszystkim bez różnicy?” – „Wszystkim bez wyjątku, odpowie kapłan, byleby za grzechy żałowali i chcieli się poprawić.” „A czy Pan Bóg odpuścił i mnie, bo ja już od 15 lat grzeszę”. „I tobie odpuści, skoro tymi grzechami brzydzisz się i już więcej grzeszyć nie chcesz”, „Wysłucham cię zaraz, mówi kapłan, tylko przygotuj się trochę; ja za małą chwilkę tu wrócę”. Kapłan wskazał jej konfesjonał, po chwili wrócił i wysłuchał spowiedzi. Po spowiedzi rzecze niewiasta: „Nie mogę wracać do domu, bobym tam niechybnie znowu upadła, czy nie mógłbyś mi na tę noc wskazać jakiego schronienia”. A było już późno wieczór. Niewiasta postanowiła noc tę pozostać w kościele. I pozostała. Nazajutrz rano znaleziono ją, ale nieżywą w kaplicy Matki Boskiej. Leżała krzyżem przed ołtarzem. Ta prawdziwa pokutnica umarła od wielkiego żalu i skruchy, a na posadzce widać było ślady łez. Niech każdy pokutujący stara się o żal serdeczny, uczyni mocne postanowienie poprawy i unikania okazji do grzechu, jeżeli należycie i szczerze chce pojednać się z Bogiem i otrzymać przebaczenie.

Warunek 4 – Szczera spowiedź

Kiedy już grzechy swoje dobrze sobie przypomniałeś i policzyłeś, kiedy obudziłeś żal serdeczny i uczyniłeś mocne postanowienie poprawy na przyszłość, teraz te grzechy masz na spowiedzi szczerze wyznać. Sam nawet Ojciec święty, gdybyś na kolanach przyczołgał się aż do Rzymu, nie mógłby w żaden inny sposób udzielić ci rozgrzeszenia i od grzechów uwolnić, jak tylko przez wyznanie grzechów na spowiedzi. W taki, a nie inny sposób, Pan Jezus spowiedź święta ustanowił.

Oskarżaj się ze swoich grzechów

To znaczy: nie z cudzych, ale ze swoich własnych; nie dzieci, nie męża, nie wrogów swoich, ale siebie samego oskarżać musisz. O innych osobach na spowiedzi mówić nie wolno. A gdyby nawet zachodziła taka potrzeba, aby o wspólniku grzechu wspomnieć, to nigdy nie wolno wymieniać osoby i nazwiska, bo to byłoby zniesławieniem i obmową, a obmawiać na spowiedzi nie wolno. Oskarżaj się z grzechów, to znaczy, nie uniewinniaj się i nie usprawiedliwiaj się, że niewinny jesteś, że nie wiedziałeś, że nie chciałeś, że zmuszony byłeś, że nie mogłeś. Nieraz spowiada się człowiek, że popełnił grzech nieskromny jeszcze w dzieciństwie i tego grzechu nigdy nie wyznawał, bo niby nie wiedział, że to grzech. Zastanów się, czy to prawda, co mówisz? Czemu grzechu tego nie wyznałeś, kiedy cię kapłan na pierwszej spowiedzi zapytał? Czemuż nie poradziłeś się kapłana, kiedy cię sumienie gryzło i nigdy spokoju nie dawało? „A bo mi wstyd powiedzieć było”. Jakże więc możesz mówić, że nie wiedziałeś, że to grzech? Takie spowiadanie się jest obłudne i świętokradzkie.

Spowiadaj się ze wszystkich grzechów śmiertelnych

Jest to najważniejszy punkt dobrej spowiedzi. To punkt, na którym czart najwięcej dusz ludzkich złowił. Ludzie się spowiadają ze wszystkich grzechów swoich, nawet najmniejsze wyjawiają, ale tylko jeden śmiertelny ze wstydu i bojaźni zatają, albo jeżeli nie zatają, to liczbę grzechów dobrowolnie zmniejszą i tak cała spowiedź jest nie tylko nieważną, ale i świętokradzką. Taki grzech śmiertelny, dobrowolnie zatajony, to gadzina jadowita połknięta, która nie da spokoju ci przez cale życie, a najwięcej w piekle, gdzie żądłem swym gryźć będzie na wieki. Pamiętaj, że gdy świętokradzko się spowiadasz, że kapłana oszukasz, ale Boga nie oszukasz. Kapłan cię niby rozgrzeszy, ale Chrystus w niebie potępia. Nikt nie widzi, jak grzechy śmiertelne taisz, ale widzi Bóg, widzą Aniołowie; na Sądzie ostatecznym ujawnią się wszystkie zbrodnie utajone. Nie chcesz tu kapłanowi jednemu w sekrecie wyznać, wyznawać będziesz przed całym światem, a w piekle diabłu przez wieczność całą, mówi św. Wincenty Ferrerjusz. Świętokradzka spowiedź i komunia to zbrodnia nad zbrodniami.

Na spowiedzi wyznawaj wszystkie okoliczności, które grzech zwiększają

Nie myśl, że wystarczy, kiedy kapłanowi powiesz, że popełniłeś jakiś grzech nieczysty. Wyznając grzechy trzeba wyznać również okoliczności grzechu, które grzech zwiększają, a nawet i zupełnie zmieniają. I tak, inny będzie grzech, kiedy grzeszysz sam z sobą, inny, jeżeli z osobą drugą, inny, jeżeli ta osoba jest krewną lub powinowatą. Inny jest grzech przeklinać bydło, inny, jeżeli przeklinasz dzieci, inny, jeżeli przeklinasz rodziców. Inny grzech będzie, jeżeli ukradniesz coś ze sklepu, inny, jeżeli w z kościoła. Takie więc okoliczności, które zwiększają albo zmieniają rodzaj grzechu, zawsze na spowiedzi trzeba wyznać samemu, nie czekając, aż kapłan o wszystko zapyta. Kapłan nie jest jasnowidzącym i nic może zobaczyć, co w duszy człowieka siedzi. Kapłan nawet nie ma obowiązku zapytać na spowiedzi o wszystko, bo i czasu na to nie wystarczy, więc penitent sam musi wszystko wyznać i nie zasłaniać się tym, jak to czynią ludzie złej woli, którzy mówią: „Ja z tego nie spowiadałem się, bo kapłan mnie nie zapytał”.

Spowiadaj się szczerze, jasno, bez żadnych wykrętów i wymówek

Spowiadaj się tak, jakbyś się spowiadał, gdybyś po śmierci był z mąk czyścowych uwolnionym. Spowiadaj się jasno, wyraźnie, bez żadnych dwuznaczności i przekręceń, żebyś kapłana w błąd nie wprowadził, mów tak, jak było i jak jest w twojej duszy. Bo czyż to może być szczera i dokładna spowiedź, jeżeli kapłan zapytuje człowieka, może jaki grzech zataił, a on, zamiast przyznać się od razu, że ze wstydu i bojaźni zataił, mówi, że zapomniał? Wielka jest różnica zataić grzech umyślnie i zapomnieć. Niejeden też mówi, że żartował nieskromnie. A kiedy kapłan zacznie dalej badać, wykryje, że w tych żartach był grzech nieczysty, grzech śmiertelny. Inny znowu spowiada się, że coś wyciął w lesie. Kapłan pomyśli, że wyciął jakąś gałąź. Grzech to jest, ale niewielki. Kiedy jednak pocznie wypytywać dalej, okaże się to, że wyrąbał kłodę, którą troje koni wiozło. I czyż takie spowiedzi mogą nazwać się spowiedziami?

Do jakiego stopnia lud prosty jest nieszczery na spowiedziach, jak grube i straszne ma niejeden sumienie, aż zgroza przeszywa. Wyjaśni to następujący przykład:

W parafii W pewien wieśniak, wyszedłszy z kościoła, przechwalał się na cmentarzu przed ludźmi, że on był u spowiedzi, że ksiądz go tak wypytywał o grzechy, że aż z pod paznokcia brał, ale on księdzu prawdy nie mówił. Wówczas inny człowiek, rozumniejszy od niego, powiedział mu: Szalony i nieszczęśliwy głupcze! Lepiej by ci było w takim razie urodzić się psem, kotem albo koniem, bo nie miałbyś duszy nieśmiertelnej i nie byłbyś karanym w piekle! Przypuszczam, że chyba nie znajdzie się człowiek, który podobnie jak ten wieśniak na spowiedzi postępował i dobrowolnie duszę swoją czartu w paszczę oddawał.

Jak straszna i okropna kara czeka każdego, kto świętokradzko się spowiadał i niegodnie przyjmował komunię świętą, dowodem niech będzie następujący przykład:

Pewna niewiasta przez długie lata spowiadała się niegodnie, nie wyznawała nigdy z powodu wstydu ciężkiego grzechu. Zdarzyło się, że w te okolice, gdzie mieszkała ona, przybyło dwóch nieznanych jej zakonników. Ucieszona z tego bardzo, zaprosiła ich do swego dworu, była bowiem bogata, obfitująca w dostatki ziemskie. Korzystając ze sposobności, że jest im nieznana, postanowiła już teraz wyspowiadać się szczerze. Gdy przystąpiła przed jednym z owych zakonników do spowiedzi, drugi udał się na modlitwę, podczas której miał następujące objawienie. Widział, jak podczas spowiedzi za każdym grzechem wymówionym wychodziła z ust niewiasty obrzydła żaba na posadzkę kościoła. Nareszcie, gdy chciała wyznać jeden największy grzech, którego się przez tyle lat wstydziła, wtedy okropny smok z ust jej wystawił swą paszczę, lecz schował ją, gdy ona nieszczęsna znowu ten grzech zataiła. Zaraz te wszystkie żaby powróciły z powrotem przez usta do wnętrza niewiasty. Po skończonej spowiedzi, opowiedział towarzysz w drodze spowiednikowi swoje widzenie i zaraz z przestrachem powrócili do dworu, aby napomnieć ową panią do poprawy, lecz, niestety, ta już dotknięta została naglą śmiercią, poszła przed straszny sąd Boski. Wtedy ojcowie, zasmuceni bardzo, postanowili przez trzy dni pościć i modlić się, by wyprosić miłosierdzie u Boga dla tej duszy, albo przynajmniej, żeby im Pan Bóg oznajmił jej stan po śmierci, jeżeli będzie taka Jego wola. Po trzech dniach ukazała się ta zmarła, niewiasta, siedząca na okrutnym smoku. Jej szyję otaczały, dusząc ją, dwa jadowite węże, szarpiąc i ssąc zarazem jej piersi. Na oczach siedziały dwie obrzydłe żaby, a z ust zmarłej wychodził ogień siarczysty, wydając z siebie smród zaraźliwy. Dwa wściekłe psy pożerały jej ręce, uszy przeszywały ogniste strzały, a głowę gryzły jadowite żmije. Trwogą nadzwyczajną przejęci byli na ten widok obaj zakonnicy, gdy wtem usłyszeli glos potępionej: „Nie lękajcie się przyjaciele Wszechmocnego Boga, ja to bowiem jestem owa na wieki przeklęta niewiasta, która się źle spowiadała przed trzema dniami”. A gdy zapytał ją spowiednik, co znaczą te jej kary na calem ciele, odrzekła ona: „Jaszczurki na mojej głowie – to znak, że ją bardzo stroiłam; żaby siedzą na oczach, za zbytek w spoglądaniu na grzeszne rzeczy i światowe uciechy. Uszy moje zranione strzałami, bo chętnie słuchały próżnych obmów, fałszywych plotek. Ogień bucha z ust moich, bo te usta miotały za życia słowa obelgi, bluźnierstwa i oszczerstwa; za brzydkie śpiewy, nieskromne pocałunki i szpetne mowy. Węże dręczą nielitośnie me ciało, bom się kochała w nieczystościach, psy ranią ręce moje za to, żem je pieściła i stroiła w moim szaleństwie, nie pamiętając o Bogu i o potrzebach bliźniego. A ten smok, na którym siedzę, to moja straszna największa kara, to grzechy nieczyste, których się wstydziłam na spowiedzi, ten smok rozpalony męczy w boleściach niepojętych mojego ciała te grzeszne części, którymi bezwstydnie obrażałam Sprawiedliwego Sędziego. O nieszczęśliwe niewiasty! – zawołała w rozpaczy potępiona – jak wiele was będzie w piekle, a to głównie ze względu na cztery przyczyny: za rozkosze cielesne, za zbyteczne stroje, za gusła i zabobony, za świętokradzkie spowiedzie, że się wstydzicie wyznawać grzechy przed kapłanem”. Zaledwie to wyrzekła owa zmarła niewiasta, gdy ziemia się przed nią rozwarła, a smok straszny razem z nią zapadł się na wieczne męczarnie.

Niechże się nauczą z tego przykładu wszyscy świętokradcy poznawać straszne sądy Boże. Niech się nie wstydzą wyznawać przed kapłanem chociażby największych i najszkaradniejszych grzechów swoich. Pamiętaj o tym, iż jeżeli zapomnisz wyznać jakiegoś grzechu, to wystarczy, gdy powiesz na drugiej spowiedzi.

Jednak, jeżeli z własnej winy, ze wstydu i bojaźni nie wyznałeś grzechu śmiertelnego, to twoja spowiedź jest nieważna, świętokradzka, musisz na nowo powtórzyć wszystkie grzechy. Nie lękaj się kapłana, chociażbyś miał największe grzechy, wyznawaj je śmiało i popraw się szczerze, a dostąpisz przebaczenia, albowiem sam Bóg mówi przez usta Izajasza Proroka (1, 18):

„Choćby były grzechy wasze jako szarłat, jako śnieg wybieleją, i choćby były czerwone jako karmazyn, będą białe jak wełna”.

Warunek 5 – Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu

To znaczy, odprawienie pokuty, którą kapłan na spowiedzi zadał. Na spowiedzi sakramentalnej przez rozgrzeszenie kapłańskie odpuszczają się tylko grzechy, lecz kara za grzechy zostaje do odpokutowania w czyśćcu. Kto więc chce uniknąć tej kary w czyśćcu, musi ją, odpokutować tu na ziemi. A odpokutować może tu na ziemi w czworaki sposób:

  1. Przez należyte odprawienie nałożonej przy spowiedzi przez kapłana pokuty,
  2. Przez dobrowolne wykonanie uczynków pokutnych, jakimi są: modlitwa, post, jałmużna i inne dobre uczynki,
  3. Przez cierpliwe przyjmowanie zsyłanych przez Boga cierpień, zwłaszcza przy śmierci
  4. Przez zyskanie odpustów.

Dlatego też kapłan zwykle naznacza nam na spowiedzi, jako pokutę, modlitwę, post albo jałmużnę, a to w tym celu, żebyśmy mogli otrzymać odpuszczenie, jeżeli nie całej to przynajmniej częściowej kary czyśćcowej.

Ta pokuta w pierwszych czasach chrześcijaństwa była bardzo duża. Na przykład, za odpadnięcie od wiary pokuta była wyznaczana na lat 10; za wróżbiarstwo 4 lata; za fałszywą przysięgę naprzód post przez 40 dni o chlebie i wodzie, a potem dalsza pokuta przez 7 lat. Za znieważenie dnia świętego post trzydniowy o chlebie i wodzie; za złamanie postu przez Kościół nakazanego post przez dni 20 o chlebie i wodzie; za przekleństwo rodziców post przez 40 dni, za zniewagę rodziców pokuta przez lat trzy, a za uderzenie przez lat 7. Za grzech nieczysty pokuta przez 3 lata, a za cudzołóstwo przez lat 12. Takie to straszne pokuty Kościół nakładał na pokutujących chrześcijan i chrześcijanie je wypełniali.

Dlaczego Kościół takie pokuty nakładał? Dlatego, że Pan Bóg, odpuszczając grzech i winę, nie zawsze też kary za grzechy należne odpuszcza i nieraz strasznie je karze już w tym życiu, – ale ciężej jeszcze w przyszłym życiu, w czyśćcu. W klasztorze we Foligno pokazała się z czyśćca jedna zakonnica, Teresa Giotti, i powiedziała, że skazana została na 12 lat czyśćca, a za co? Że nierównym sercem kochała swe siostry zakonne: te które więcej kochała, tym lepsze ubranie dawała, a które mniej, tym dawała gorsze. Cóż czeka grzesznika, który przez całe życie w ciężkich grzechach zostawał? Jeżeli szczerze z Bogiem był pojednany, naturalnie mąk piekielnych uniknął, lecz pozostał mu czyściec, a czyściec bardzo długi, gdyż według wielkości i ciężkości grzechów, zwiększa się i kara.

Święty Augustyn mówi, że grzechy małe będą palić się w czyśćcu podobnie jak się pali siano, słoma; grzechy większe jak drzewo brzozowe, a grzechy największe jak drzewo dębowe, które najdłużej się pali, gorętszy ma ogień i żar. A więc, wobec kar czyśćcowych, wszystkie pokuty, które zadaje kapłan na spowiedzi, chociażby największe były, nie mogą iść w porównanie z mękami czyśćcowymi.

Wobec tego nie bój się i nie narzekaj, chrześcijaninie, jeżeli kiedyś kapłan zada ci większą pokutę, gdyż są one znacznie mniejsze w porównaniu do dawniej stosowanych. Oprócz pokuty kapłan zobowiązuje penitenta do wynagrodzenia i naprawienia krzywd ludzkich, jeżeli takowe były wyrządzone bliźniemu na majątku lub na sławie. Spowiadający się musi przyjąć takie zobowiązanie, bo inaczej kapłan nawet i w godzinę śmierci nie może udzielić rozgrzeszenia, jeżeli spowiadający się wynagrodzić i naprawić krzywdy ludzkiej nie przyrzeka. Każdy niech dobrze sobie zapamięta wiersz:

Nie będzie grzech odpuszczony, dopóki nie będzie wziątek zwrócony!

Wówczas tylko ustaje obowiązek wynagrodzenia, jeśli sam doszedłeś do ubóstwa i żadną miarą, pomimo najlepszych chęci, wynagrodzić nie możesz. W takim razie musisz prosić o darowanie. Obowiązek wynagrodzenia jednak nie ustaje, jeżeli doszedłeś do lepszego stanu i możesz wynagrodzić. A gdyby człowiek pokrzywdzony już nie żył, musisz krzywdę wynagradzać jego dzieciom, żonie, a gdyby i tych nie było, wynagradzaj oddając na biednych, albo na jakie inne dobre uczynki.

Wielka liczba dusz ludzkich, jak nauczają Ojcowie Święci, będzie potępioną za nienaprawienie ze złej woli krzywd ludzkich. Jedyny ratunek jest taki: oddaj albo przeproś sam, bo ani żona, ani dzieci po śmierci o tobie pamiętać nie będą i żadnych twoich zobowiązań nie wypełnią, a dusza twoja, krzywdą ludzką obciążona, na wieczne może pójść potępienie

Wynagrodzenie na śmiertelnej pościeli

Święty Alfons Liguori opowiada, iż bardzo bogaty człowiek, który część swojego majątku winien był krzyczącym niegodziwościom, niebezpiecznie został raniony. Wiedział i czuł wprawdzie, że bliskim jest śmierci, ale nie można go było skłonić do zadośćuczynienia i wynagrodzenia krzywd i szkód, jakie bliźnim wyrządził. Ilekroć była o tym mowa, odpowiadał: „Ach! Ileż musiałbym zwrócić! W cóżby się dzieci moje obróciły! Przyszłyby do nędzy!” O takiej odpowiedzi i wykrzyknikach doniesiono bardzo doświadczonemu i mądremu księdzu, prosząc go o radę i pomoc. Ten kazał powiedzieć choremu, że zna środek uratowania go od śmierci; ale że jest bardzo kosztowny. – „Niech kosztuje, ile chce, odpowiedział chory, choć tysiąc złotych; to dla mnie nie będzie za drogo. Najgoręcej proszę o to”. – Ksiądz przyszedł i oświadczył, iż trzeba do rany zaognionej wpuścić trochę tłustości z żyjącego i zdrowego człowieka; nie trzeba tego wiele. Jeżeli się ktoś znajdzie, co za pięć tysięcy złotych pozwoli sobie przez kwadrans przysmażyć trochę rękę, dla wypuszczenia tłustości, to będzie wystarczające. „Ach! – Rzekł chory – lękam się, że się nikt nie znajdzie”. – „Bądź dobrej myśli, odpowiedział Kapłan. Czy nie wiesz, że masz bardzo do siebie przywiązane dzieci, dla których uciułałeś tak wielki majątek”. Zawołaj więc naprzód najstarszego syna i powiedz mu: „Możesz ojcu swemu życie uratować, jeżeli zechcesz przez kwadrans rękę swą trzymać na ogniu. Przyrzekam ci za to największą część mojego majątku. Jeśli by niespodziewanie tego odmówił, wezwij drugiego syna, a gdyby i ten nie chciał, obiecaj trzeciemu cały majątek, a pewnie twoje żądanie poskutkuje”. Wezwano trzech synów i jednemu po drugim oświadczono powyższe żądanie, ale niestety wszyscy trzej je odrzucili. Każdy odpowiedział, że ojciec nawet tym nie powinien był myśleć i bez litości precz odeszli. „Ach! – westchnął chory – wprzód już myślałem, że nikt, nawet żaden z dzieci moich nie zgodzi się na podobną mękę”. Teraz rzekł Kapłan z powagą: „Nie rozumiem cię doprawdy. Nie chcesz z nieprawnie nabytego majątku nic zwrócić i wynagrodzić, lecz owszem narażasz się na niebezpieczeństwo wiecznych mąk w ogniu piekielnym, aby cały twój majątek, bez uszczuplenia, dostał się w ręce twych dzieci, a oni nie chcą ani jednego kwadransa cierpieć dla ciebie i wytrzymać męki ognia ziemskiego. Co za brak logiki!”. Chory zrozumiał teraz, czego chciał Kapłan doradzając ów środek lekarski, i rzekł: „Masz słuszność. Teraz mi oczy otworzyłeś. Niech przywołają notariusza, dla sporządzenia mego testamentu; chcę wszystko wynagrodzić komu należy. Tymczasem, proszę cię, wysłuchaj mojej spowiedzi”. I chory wyspowiadał się z żalem i skruchą, a według rady i zalecenia spowiednika, starał się o ile mógł wynagrodzić swoje nieprawości, nie pytając już z niespokojnością, w co się obrócą jego dzieci, przy znacznie uszczuplonym majątku.

O, jak wielu rodziców chowa niegodziwie nabyte pieniądze i nie myśli o wynagrodzeniu pokrzywdzonych, przez nierozumną miłość do swych dzieci. Nie myślą oni, że jak ów sługa w Ewangelii (Mat. XVIII.), pójdą na męki, dopóki cały dług nie będzie zapłacony. A kto go zapłaci? Może dzieci? Te rzadko wiedzą, jak wielkie i komu winne są za rodziców wynagrodzenie, a jeżeli wiedzą, nie chcą ponosić ofiary za swych rodziców. Często nawet dzieci, które po rodzicach odziedziczają wielki majątek, bywają naj niewdzięczniejszymi i za odpoczynek duszy swych rodziców zaledwie odmówią pobożnie parę Ojcze nasz. lm większe jest dziedzictwo, tym bardziej niespokojni bywają spadkobiercy i im więcej datek waży, tym łatwiej dawca idzie w niepamięć. Bo gdzie skarb jest, tam też i serce leży. Nie dzieci bogate, ale dobre dzieci myślą często o swych rodzicach i wiele modlą się za nich. Ale dzieciom spadek, połączony z niegodziwie nabytym mieniem, na mało się przyda, gdyż „źle nabyte, nie bywa dobrze pożyte”, „wydarte rzeczy w sytość nie idą”, „co się źle nabędzie, rychło się pozbędzie”.

Święty Wincenty mówi:

„Jeżeliś tysiąc złotych zebrał godziwymi środkami, a między nimi znajduje się tylko jeden niegodziwie nabyty złoty, ten źle nabyty zarazi inne poczciwie uzbierane, podobnie jak zgniłe jabłko zaraża i psuje inne, zdrowe”.

Jak często sprawdza się przysłowie: „jak przyszło, tak poszło”; „łatwo przyszło, łatwo poszło”. A jeżeli niegodziwa mammona na łonie jakiejś rodziny długi czas okazuje się przyjacielem domowym, rzadko mu towarzyszą zgoda, spokojność i ciche szczęście domowe, a według zwyczaju fałszywych przyjaciół, odchodzi on nagle i znika. A więc rodzice, miejcie rozum! Sami zwróćcie osobiście, i za dni zdrowych, wszystko co niegodziwie dostało się w ręce wasze, gdyż niewłaściwie nabyta mammona pójdzie wam niezawodnie na wieczne, a dzieciom waszym przynajmniej na doczesne potępienie. Jest ona fałszywym przyjacielem!

Przypomnienie na zakończenie:

nigdy do spowiedzi nie przystępuj bez przygotowania. A więc, idąc do spowiedzi roztrząsaj dokładnie swoje sumienie, żałuj mocno za grzechy, postanów poprawę, spowiadaj się szczerze i jak najsumienniej spełniaj pokutę!

Źródła

„O pięciu warunkach do dobrej spowiedzi”, Ks. W. Kochański, Wilno 1931

Dodaj komentarz